Discussion:
Rumunia: Ciucas (Karpaty Wschodnie) - zamglona fotorelacja z października
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Franz
2007-10-25 07:00:27 UTC
Permalink
Witam,

Zamglone fotki na stronce http://gory.freeweb7.com/Rumuna07/Rumuna07.html.
Wyraźniejszy tekst tutaj:

Góry Ciucas [cziukasz] są czasami - wraz z Siriu [sirił] - zaliczane do większej
jednostki, mianowicie gór Intorsurii [yntorsurij]. Można również spotkać się z
opinią, że wchodzą w skład gór Buzau. Mają jednak zdecydowanie odmienny
charakter od sąsiadujących pasm, wyróżniając się zarówno wysokością, jak i
skałami wyrastającymi z połoninowatych grzbietów i stoków, więc często
traktowane są, jako zupełnie samodzielne gniazdo górskie.
Składają się jakby z dwóch części - na zachodzie zbudowane ze zlepieńców,
dominują w najwyższym szczycie Ciucas (1954m), zaś ich wapienna, wschodnia
część, w południkowo przebiegającej grani szczytem Gropsoare [gropszoare] osiąga
wysokość 1883m. Punktem wypadowym w góry może być miejscowość Cheia [kieja],
leżąca na szosie Brasov - Ploiesti; jeszcze lepszym schronisko Muntele Rosu, do
którego można dojechać kiepską szosą.

W okolice schroniska Muntele Rosu dojeżdżam szeroką, dziurawą, niegdyś asfaltową
drogą, gdy zapada zmrok. Zatrzymuję się na rozległym, prawie pustym parkingu;
powyżej, ocierając się o dolną granicę chmur stoją zabudowania schroniska.
Dobiega głośna muzyka - nie, nie ze schroniska, a z polany nad parkingiem, gdzie
przy sporych rozmiarach ognisku imprezuje grupka młodych ludzi. Sprawiają
wrażenie pakujących się. Podchodzę, nawiązuję rozmowę. Tak, już się zbierają,
ale naturalnie - mogą nie gasić ognia. Robię krótki kurs po okolicy, ale drewno
wyzbierane do ostatniej gałązki. Informują mnie, że w schronisku za niewielkie
pieniądze mogę dostać drewno, ale ponieważ zostawiają mi resztę swojego, którego
nie zdążyli spalić - nie widzę takiej potrzeby. Zostaję sam, nie licząc innego
ogniska, płonącego niżej, przy samym lesie. Tamto wkrótce gaśnie, a do mnie
podjeżdża wozem parka, wołając, że lis tu biega. Rzeczywiście, po chwili widać
go, jak przebiega raz po raz w światłach reflektorów. Niestety, jest na tyle
szybki, że nikomu z nas nie udaje się uchwycić go aparatem fotograficznym.
Chwilę rozmawiamy; okazuje się, że to Mołdawianie, od kilku lat mieszkający w
Rumunii. Chwalą sobie, mówią, że tu żyje się o wiele lepiej niż w Mołdawii.
Chłopak próbuje się ze mną dogadać po rosyjsku.
- Przecież to są słowiańskie języki! - dziwi się, kiedy mu mówię, że polski
różni się znacznie od rosyjskiego.

Kiedy odjeżdżają, robi się cicho, czasem tylko dobiegnie jakiś głos od strony
schroniska. Popijam piwko przy ognisku, a lis może teraz spokojnie wyjadać z
trawy resztki pieczonych kurczaków. Kiedy robię mu zdjęcie, spogląda na mnie
swoimi dwoma księżycami w pełni, a następnie powraca do kolacji.

Rano pułap chmur nie sięga tak nisko, jak to było poprzedniego wieczoru, ale
szczytu żadnego i tak nie widać. Nic to, powinno się rozwiać później. Tuż za
schroniskiem pierwsze rozwidlenie szlaków - w prawo w górę odchodzą czerwone
trójkąty, jest to moja planowana droga zejściowa. Moje żółte paski odchylają się
w lewo, by najpierw lekko się wznosząc, następnie znów opadając, doprowadzić do
doliny Berii. Teraz szeroką drogą jezdną, w końcowej fazie nawet dosyć stromo,
wychodzę na polany opadające z głównego grzbietu. Widać już schronisko Ciucas, a
za nim, trochę przez mgłę, pokazują się skaliste atrakcje tych gór. Niestety, po
chwili nikną w zazdrosnych chmurach.
Schronisko okazuje się być tylko ruiną, chociaż jeszcze w stanie, który mógłby
oferować nocleg w razie nagłej potrzeby. Zaglądam poprzez spróchniałą werandę -
walające się śmieci i mnóstwo szkła z potłuczonych butelek zniechęca mnie do
dokładniejszej penetracji obiektu. Sprawdzam mapę; będę przechodził w pobliżu
schroniska ponownie w drugiej części wycieczki, a teraz kieruję się w stronę
najwyższego szczytu.

Aura nie jest dla mnie zbyt łaskawa, gdyż zaraz po minięciu małego stawku,
zaczynają mnie ze wszystkich stron otaczać dosyć szczelnie chmury. Dochodzę do
słupka z tabliczkami: na Vf Ciucas godzinka. Ale nie podchodzę tędy, zostawiając
sobie tę drogę na zejście - tylko kieruję się w stronę przełęczy Tiglai
[ciglaj], trawersując miłą ścieżką jego południowe stoki. W pewnym momencie mgły
wokół mnie zaczynają się rozrywać, ukazując krasę terenu, który do tej pory
przebywałem nieco po omacku. Wokół mnie z trawiastych stoków strzelają w górę
stożkowate skały, a wysoko, po prawej ręce - potężniejsza od innych bryła
wierzchołka. Czy głównego, najwyższego? Ha! Tego nie wiem, ale może się dowiem,
gdy już go osiągnę.
Spektakl nie trwa zbyt długo i po jakichś dziesięciu minutach opada na wszystko
kurtyna chmur. Podążam dalej, teraz już zdecydowanie w górę, do przełęczy. Tu
znów na chwilę góry ukazują mi swoje wdzięki. Cóż, muszę być wdzięczny i za
takie krótkie momenty. Niezbyt długie podejście na wierzchołek nie dostarcza
wielu okazji do podziwiania widoków. Również, kiedy staję na szczycie, nie ma
mowy o pstryknięciu sobie fotki z jakimś krajobrazem w tle. Trudno, lokuję
aparat na kamieniach poniżej wierzchołka, ustawiam samowyzwalacz i wycelowuję w
górę. Pstryk! W polarze, lekko skulony w sobie - zdjęcie dobrze oddaje panujące
warunki.

Rozpoczynam schodzenie do rozstajów. Mimo gęstej mgły, nie ma z tym kłopotów;
grzbiet jest wyraźny, ścieżka wydeptana. Co chwilka wiatr rozwiewa w którymś
miejscu chmury i pojawia się okienko, mniej lub bardziej otwarte na świat.
Niczym w olbrzymim fotoaparacie natury otwiera się na moment migawka, pokazuje
się obraz i za moment wszystko znika. Staram się mieć oczy naokoło głowy, by nie
przegapiać takich chwil. Często nawet nie zdążę sam sięgnąć do kieszeni, by ten
widok uwiecznić, gdy już jest po wszystkim.
Tak idąc i rozglądając się bez przerwy, stwierdzam nagle, że już dawno nie
widziałem żadnego szlaku. Schodzę grzbietem dalej, teraz już pilnie wypatrując
oznakowania. Wprawdzie nie napotykam ani jednego wymalowanego znaku, za to tym
razem przyroda obdarowuje mnie ciekawymi widokami na upstrzony skałami stok
sąsiedniego grzbietu. Zatrzymuję się, studiuję mapę; kiedy już mam sięgać po
kompas, chmury na moment rozrywają się w kierunku wschodnim i dostrzegam
charakterystyczny maszt, stojący na wzgórzu w pobliżu zrujnowanego schroniska.
Mam Cię! To oznacza, że szlak musiał odbić wcześniej w prawo. Wracać mi się nie
chce, przetrawersuję sobie po trawiastych zboczach. Pomysł okazuje się dobry i
już po paru minutach dochodzę do przyzwoitej ścieżki, którą szybko do szlaku.
Rozstaja z tabliczką, informującą o godzinie drogi na szczyt zostały gdzieś
wyżej - zrobiłem własny wariant powrotny.
Po chwili mijam znany stawek i bez znaków wdrapuję się na wzgórze z masztem.
Wprawdzie szlak skręcił do byłego schroniska, ale tam już byłem, a wiem, że za
tym wzgórzem ponownie na niego natrafię. Zanim tak się stanie, grzeję się przez
chwilę promieniami słońca, które przebiły się jakoś poprzez warstwy chmur.
Nareszcie! Oby to słoneczko poświeciło dłużej...

Po chwili zanurzam się w sympatyczny lasek; w lewo grzbiet opada łagodnie,
natomiast z prawej obrywa się gwałtownie, zamykając górne piętra doliny Berii.
Wkrótce w lewo odbijają niebieskie krzyże oraz paski - nie bardzo zgadza mi się
to z mapą, ale co robić... Podążam w prawo analogicznym zestawem, tyle że
czerwonym. Teraz w prawo horyzont otwiera się szeroko, ukazując
południowo-wschodni grzbiet masywu oraz odchodzący od niego w prawo, bliższy
grzbiecik Muntele Rosu. Tym ostatnim mam zamiar zamknąć później swoją pętlę, ale
najpierw przejdę się głównym przez szczyty Gropsoare [gropszoare] i Zaganu.
Szlak zagłębia się wąziutką ścieżką w tunel kosówki, ja wolę uniknąć szorstkich
gałęzi i omijam krzaki trawkami. Grzbiet osiągam powyżej rozstajów na siodle
przełęczy i teraz już ponownie szlakiem kieruję się na południe. Mijam odejście
czerwonych trójkątów, do których potem wrócę, a tymczasem szerokim grzbietem
głównym zwolna zyskuję wysokość. Niestety, gdy mijam opuszczone, meteorologiczne
punkty pomiarowe, widoczność znów się psuje. Z wierzchołka Gropsoare za wiele
już nie widać, mimo to podążam w obranym kierunku, licząc na to, że chmury
jeszcze się rozwieją. Chwila zawahania przed fragmentem stromego zejścia - czy
na pewno jest sens? Jest. Po chwili ścieżka wije się atrakcyjnie pośród skałek;
te dalsze ukrywają się we mgle, ale i te bliższe dostarczają miłych wrażeń,
zwłaszcza że wyrastają spośród zboczy, porośniętych kolorowymi o tej porze roku
drzewami.

To już jednak ostatnie widoki - wierzchołek Zaganu szczelnie otulony chmurami;
również droga powrotna przebiega całkowicie we mgle. Jeszcze trudne
orientacyjnie momenty na szerokich wypłaszczeniach w pobliżu rozstajów, potem
ścieżka jest już wyraźna i wkrótce schodzę grzbietem Muntele Rosu poniżej
dolnego pułapu chmur, skąd widzę już parking, na którym stoi mój wóz. Po
półgodzinie jestem już przy aucie, gdzie przy kawce studiuję mapę. Góry Ciucas
są moim najdalej na wschód wysuniętym terenem działania i drugą z grup,
wchodzących w skład Karpat Wschodnich. Teraz przejadę bardziej na zachód, poza
przełęcz Predeal, gdzie kolejne góry, które mam zamiar zwiedzić, zaliczają się
już do Karpat Południowych.
Zjeżdżam więc do głównej szosy i wracam, znów ocierając się o rogatki Braszowa,
znów przejeżdżając u podnóża Piatra Mare. Powoli przebijając się przez drogowe
korki, wjeżdżam na przełęcz Predeal, mijam tablice z nazwami kolejnych
miejscowości: Busteni [buszteni], Sinaia. Kiepska widoczność nie pozwala
spojrzeć z auta na góry, które - wiem o tym - wyrastają mi niemal nad głową.
Góry, które stanowią cel mojej następnej wędrówki - Bucegi [buczedżi].
--
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl - Alpy,Dolomity,Karpaty,Bałkany ale i coś z dalekiego
świata...
http://gory.freeweb7.com - góry, góry...
Paweł Pontek
2007-10-25 07:51:01 UTC
Permalink
Post by Franz
Zamglone fotki na stronce
[...]

No to sie podlacze pod ten watek:


Jak by ktos mial ochote popatrzec na troche mniej zamglone, zapraszam:

Ciukasz:
http://www.klub-karpacki.org/galeria/4.php?grupa=ROW/CIUKAS/ciukas.txt

Siriu:
http://www.klub-karpacki.org/galeria/4.php?grupa=ROW/SIRIU/siriu.txt

... oraz inne grupy gorskie m.in. Karpat Zakretu:

http://www.klub-karpacki.org/galeria

Zapraszam !


PABLO
-----------------------------------------------------------------------
Zapraszam na strone WWW Klubu Karpackiego: http://www.klub-karpacki.org
Franz
2007-10-25 13:43:06 UTC
Permalink
Użytkownik "Paweł Pontek"
Trochę mnie pocieszyłeś. Aura nie oferowała takich widoków, jakie bym chciał
zobaczyć i uwiecznić, ale pooglądałem Twoje (Wasze) i czuję się podniesiony na
duchu. :)

Mam pytanie: czy wtedy cabana Ciucas była jeszcze czynna? Zdjęcie jest trochę
małe a schronisko dosyć ciemno wyszło i nie jestem pewien. Ale chyba jest na
Waszym zdjęciu w lepszym stanie, niż teraz było.

A propos nazewnictwa - widzę że stosujesz nazwy, pochodzące od rdzenia "tigăi".
Ja się spotkałem jeszcze dodatkowo z "ţigăi" oraz "ţiglăi". Osobiście, przyjąłem
tę ostatnią, wzorując się na najnowszym numerze rumuńskiego "Zaproszenie w
Karpaty", poświęconemu w całości górom Ciucaş. Na mapie węgierskiego wydawnictwa
Dimap (ale i w niektórych rumuńskich materiałach) używają formy "ţigăi".
Tutaj są spore różnice znaczeniowe przy minimalnych zmianach literek, a nawet
bez żadnych zmian. Krótkie zestawienie:
ţigăi - liczba mnoga od "ţigaie" - owca o krótkiej wełnie,
ţiglăi - rodzaj wzgórza, ale również liczba mnoga od "ţiglău" (sikorka bogatka),
tigăi - liczba mnoga od "tigaie" - rondel.

Mnie się bardziej podobały te Owce, przyjąłem jednak (nie jestem pewien do
końca, czy słusznie) Wzgórze, bądź Sikorki. U Ciebie są Rondelki.
A Rumuni sami do końca nie wiedzą, co tam jest naprawdę. ;)
--
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl - Alpy,Dolomity,Karpaty,Bałkany ale i coś z dalekiego
świata...
http://gory.freeweb7.com - góry, góry...
Paweł Pontek
2007-10-25 14:43:39 UTC
Permalink
Post by Franz
Mam pytanie: czy wtedy cabana Ciucas była jeszcze czynna?
tak
Post by Franz
A propos nazewnictwa - widzę że stosujesz nazwy, pochodzące od rdzenia
[...]

stosuje nazwy dostepne na mapach w latach kiedy byla tworzona ta
galeria

[...]
Post by Franz
A Rumuni sami do końca nie wiedzą, co tam jest naprawdę. ;)
Widzialem na liscie alpinetu ze rozpoczales dyskusje na ten temat,
tylko czemu tam jestes "Wojtkiem" a tutaj "Franz'em" ?

:-)

PABLO
Franz
2007-10-26 07:17:13 UTC
Permalink
Użytkownik "Paweł Pontek"
Post by Paweł Pontek
stosuje nazwy dostepne na mapach w latach kiedy byla tworzona ta
galeria
Tiaaa, daje się zauważyć, że te nazwy u nich nieco ewoluują.
Post by Paweł Pontek
Widzialem na liscie alpinetu ze rozpoczales dyskusje na ten temat,
Ano. Pojawiła się jeszcze jedna nazwa "Tziglai". Ale zakładam, że jest to
jedynie forma graficznego zobrazowania fonetycznej wartości słowa "Ţiglăi".
Zrozumienie w pełni zawiłości niektórych wywodów sprawia mi nieco problemów, z
uwagi na niewielką jeszcze znajomość języka. Trochę liczylem na to, że zabierze
głos redaktor miesięcznika "Zaproszenie w Karpaty", ale tak się nie stało.
Natomiast - skoro zaglądasz do alpinetu, to pewnie zauważyłeś - dyskutanci
skłaniają się w swojej większości do przyjętej i przeze mnie formy "Ţiglăi",
dzięki czemu nie muszę niczego zmieniać na swojej stronce.
Post by Paweł Pontek
tylko czemu tam jestes "Wojtkiem" a tutaj "Franz'em" ?
A to dlatego, że lubię się podpisywać swoim imieniem i lubię, gdy inni się do
mnie tak zwracają, bez względu na ew. różnicę wieku.
W Polsce imię "Wojtek" jest dosyć popularne - również i na tej liście jest
kilku, więc dla bardziej jednoznacznej identyfikacji używam swojego drugiego
imienia. Na wszystkich zagranicznych forach, na które mi się zdarza pisywać,
mogę śmiało stosować pierwsze, nawet używając je jako identyfikatora podczas
rejestracji. Prawdopodobieństwo napotkania innego Wojtka na forach w jakiejś
Rumunii, Bułgarii, Austrii, Francjii, itd., jest znikome.
--
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl - Alpy,Dolomity,Karpaty,Bałkany ale i coś z dalekiego
świata...
http://gory.freeweb7.com - góry, góry...
w***@poczta.onet.pl
2007-11-12 20:42:59 UTC
Permalink
a woda w jeziorku ciepła i czysta... i ten wstążkowy zjazd, ani ja ani
mój rower nie spotkał wczesniek nigdy takich serpentyn:-))

ps. franz w jakich górach rumuńskich nie byłeś?
Franz
2007-11-13 08:33:31 UTC
Permalink
Post by w***@poczta.onet.pl
ps. franz w jakich górach rumuńskich nie byłeś?
W wielu, wielu. ;) Mogę tam jeździć przez najblższych kilka lat i niczego nie
powtórzyć. Ale i powtórki też ciągną.
Jeśli tylko życia i zdrowia starczy...
--
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl - Alpy,Dolomity,Karpaty,Bałkany ale i coś z dalekiego
świata...
http://wfs.cba.pl - góry, góry...
Doczu
2007-11-13 08:59:08 UTC
Permalink
Post by Franz
Post by w***@poczta.onet.pl
ps. franz w jakich górach rumuńskich nie byłeś?
W wielu, wielu. ;) Mogę tam jeździć przez najblższych kilka lat i niczego nie
powtórzyć. Ale i powtórki też ciągną.
Jeśli tylko życia i zdrowia starczy...
A sam jeździsz, czy masz jakąś ekipę ?
Ja chętnie na pierwszy raz podpiąłbym się pod kogoś z większym
doświadczeniem, a przede wszystkim znajomością języka :-)
--
Pozdrawiam Doczu
http://www.doczu.siec2000.pl
Adres do korespondencji doczu_małpa_interia.pl
Franz
2007-11-13 10:14:32 UTC
Permalink
Użytkownik "Doczu"
Post by Doczu
A sam jeździsz, czy masz jakąś ekipę ?
Najczęściej sam. Zdarza się, że w ekipie, wtedy jej liczebność sięga z reguły
dwóch sztuk. I nie mam tu na myśli pieskiego towarzystwa, opisanego w relacji z
Rumunii. ;)
Czasami ktoś się ze mną planuje wybrać, a w miarę zbliżania się momentu
wyjazdu - wykrusza się. W październiku do Rumunii miało nas jechać trzech,
podobnie było w sierpniu z Alpami... Ale ja przywykłem do samotnych wędrówek,
chociaż zawsze powtarzam, że tak nie należy robić ze względów bezpieczeństwa.
Post by Doczu
Ja chętnie na pierwszy raz podpiąłbym się pod kogoś z większym doświadczeniem,
a przede wszystkim znajomością języka :-)
Doświadczenie... no przecież masz! I w polskich górach i na Ukrainie.
A język? Nooo... jasne, że warto znać. Choćby po łebkach. Ale wiadomo, że nie na
wszystko czasu starczy. Ja co roku odczuwam dyskomfort z powodu braku znajomości
jęz.włoskiego. Próbuję nadrabiać podobieństwem do innych romańskich języków,
zwłaszcza hiszpańskiego, ale koślawo to wychodzi. Tak na marginesie - robiłem za
tłumacza w schronisku w Schiarze (Dolomity), gdzie wszyscy pozostali goście byli
Niemcami, a obsługa znała wyłącznie włoski. Ubaw był niezły. ;)

Przy czym, znajomość języka do chodzenia po górach nie jest konieczna. Przydaje
się wtedy, gdy jest okazja pogadać z kimś na tematy wykracające poza załatwienie
noclegu, czy wyżywienia. Ale to już kwestia odpowiedniej motywacji.

Po tym całym wywodzie jedna uwaga jeszcze - ja się nie odżegnuję od ew.
towarzystwa w górach. ;)
--
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl - Alpy,Dolomity,Karpaty,Bałkany ale i coś z dalekiego
świata...
http://wfs.cba.pl - góry, góry...
Doczu
2007-11-13 10:44:43 UTC
Permalink
Post by Franz
Użytkownik "Doczu"
Post by Doczu
A sam jeździsz, czy masz jakąś ekipę ?
Czasami ktoś się ze mną planuje wybrać, a w miarę zbliżania się momentu
wyjazdu - wykrusza się.
hehe skąd ja to znam :-)
Post by Franz
Post by Doczu
Ja chętnie na pierwszy raz podpiąłbym się pod kogoś z większym doświadczeniem,
a przede wszystkim znajomością języka :-)
Doświadczenie... no przecież masz! I w polskich górach i na Ukrainie.
iii tam - chodziło mi bardziej o doświadczenie w stricte Rumuńskich
warunkach. Jakotakie doświadczenie ogólnoturystyczne jakieś mam.
Post by Franz
Przy czym, znajomość języka do chodzenia po górach nie jest konieczna.
No jak już będę w górach to nawet mogę z niemową sie spotkać :-)
Bardziej chodzi mi o całą logistyke, dojazdy, zakupy pytanie o drogę itp.
Post by Franz
Po tym całym wywodzie jedna uwaga jeszcze - ja się nie odżegnuję od ew.
towarzystwa w górach. ;)
No z moimi wyjazdami jest tak, że niestety nie mogę sobie nigdy nic
zaplanować np rok wczesniej bo zazwyczaj mi coś wypadnie wtenczas :/
Poza tym moje wyjazdy muszą sie zamykać zazwyczaj w 7 dniach. Na dłużej
nie mogę sobie pozwolić z przyczyn osobistych :/
Ale jak będziesz coś planował na przyszłoroczną jesień to daj znać,
jeślibys odczuwał potrzebę wyjazdu w towarzystwie i czas pobytu
oscylowałby w granicach tygodnia.
--
Pozdrawiam Doczu
http://www.doczu.siec2000.pl
Adres do korespondencji doczu_małpa_interia.pl
Franz
2007-11-13 14:18:26 UTC
Permalink
Użytkownik "Doczu"
Post by Doczu
Bardziej chodzi mi o całą logistyke, dojazdy, zakupy pytanie o drogę itp.
Ja w zasadzie wyruszam na czterech kółkach z bagażmikem wypełnionym prowiantem
(tylko piwo dosiada się na Słowacji), więc logistyka sprowadza się głównie do
wybrania punktów startu w góry, umożliwiających przechodzenie pętelek
(niekoniecznie jednodniowych). Cenię sobie tę wygodę, gdyż priorytetem dla mnie
jest ilość czasu, spędzonego w górach. Zgadzam się, raczej odpada wtedy piwko,
czy śpiewy przy gitarze w drodze. ;)
Post by Doczu
No z moimi wyjazdami jest tak, że niestety nie mogę sobie nigdy nic zaplanować
np rok wczesniej bo zazwyczaj mi coś wypadnie wtenczas :/
Poza tym moje wyjazdy muszą sie zamykać zazwyczaj w 7 dniach. Na dłużej nie
mogę sobie pozwolić z przyczyn osobistych :/
Ja też nie planuję ścisłych teminów.
O ile słusznie się domyślam, jesteś z Katowic lub okolicy, więc myślę, że dałoby
się wszystko dograć nawet tuż przed samym wyjazdem.
Post by Doczu
Ale jak będziesz coś planował na przyszłoroczną jesień to daj znać, jeślibys
odczuwał potrzebę wyjazdu w towarzystwie i czas pobytu oscylowałby w granicach
tygodnia.
Mój "fijoł" skłania mnie do uwzględnienia kolejnego rumuńskiego wypadu na
początku przyszłej jesieni. Aczkolwiek nastawiam się na odrobinę dłuższy pobyt,
niz siedem dni. Przy czym, różnie to bywa. Teraz byłem przygotowany na
dwytygodniowy wyjazd, ale pogoda mnie przekonała do jego skrócenia - jeszcze
zjadam niedobitki pasztetów, kupionych na wyjazd.

Zawsze też możesz się dowiedzieć, czy Pablo ze swoim Klubem Karpackim nie
planuje jakichś tras. Przypuszczam, że to mogą być całkiem fajne wyjazdy.
--
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl - Alpy,Dolomity,Karpaty,Bałkany ale i coś z dalekiego
świata...
http://wfs.cba.pl - góry, góry...
Doczu
2007-11-14 07:02:38 UTC
Permalink
Post by Franz
Użytkownik "Doczu"
Post by Doczu
Bardziej chodzi mi o całą logistyke, dojazdy, zakupy pytanie o drogę itp.
Ja w zasadzie wyruszam na czterech kółkach z bagażmikem wypełnionym prowiantem
(tylko piwo dosiada się na Słowacji), więc logistyka sprowadza się głównie do
wybrania punktów startu w góry, umożliwiających przechodzenie pętelek
(niekoniecznie jednodniowych).
Aa widzisz. To w takim razie do minimum maleje element ryzyka
przedłużenia pobytu przez nieprzewidziane okoliczności jak uciekający
pociąg czy brak busa.
Post by Franz
Ja też nie planuję ścisłych teminów.
O ile słusznie się domyślam, jesteś z Katowic lub okolicy, więc myślę, że dałoby
się wszystko dograć nawet tuż przed samym wyjazdem.
Tak jestem z Sosnowca
Jeśli zatem będziesz coś miał na oku a bedzie Ci się chciało jechać w
towarzystwie, to daj znać na maila ze stopki (bo ten na gazeta.pl jest
tylko do usenetu)
Post by Franz
Mój "fijoł" skłania mnie do uwzględnienia kolejnego rumuńskiego wypadu na
początku przyszłej jesieni. Aczkolwiek nastawiam się na odrobinę dłuższy pobyt,
niz siedem dni.
hmmm - ostatecznie mogę sobie samodzielnie skrócić pobyt. Z powrotami
jest z reguły łatwiej :-)
Post by Franz
Zawsze też możesz się dowiedzieć, czy Pablo ze swoim Klubem Karpackim nie
planuje jakichś tras. Przypuszczam, że to mogą być całkiem fajne wyjazdy.
hmmm przypuszczam że KK wyjeżdża w większym gronie, a ja, mimo że jestem
towarzyski, to na dłuzszych wyjazdach niż 1-2 dni wolę bardziej
kameralne grona, choć z pewnością zasób wiedzy koleżanek i kolegów z KK
mógłby mi się przydać.
--
Pozdrawiam Doczu
http://www.doczu.siec2000.pl
Adres do korespondencji doczu_małpa_interia.pl
Basia Z.
2007-11-13 10:48:26 UTC
Permalink
Post by Franz
Po tym całym wywodzie jedna uwaga jeszcze - ja się nie odżegnuję od ew.
towarzystwa w górach. ;)
Hmm, tak powoli bardzo wstępnie myślimy nad wyjazdem latem w przyszłym
roku - na pewno do Rumunii, w jakieś góry gdzie jeszcze nie byliśmy (do
dyskusji), termin - raczej sierpień, długość pobytu (preferowana dla mnie)
co najmniej 10 dni roboczych.

Na razie wstępnie zainteresowane są 4 kobiety (wszystkie z SKPG).

Bardzo chętnie przyjmiemy "na stan" jakichś fajnych mężczyzn (tylko proszę
się za bardzo nie pchać ;-) ).

Można też dołączyć tak jak dołączył w tym roku Kuba - w ostatniej chwili, na
kilka dni.

Lubimy nie tylko góry, zawsze realizujemy też jakiś kilkudniowy program
krajoznawczy.
Poruszamy się komunikacją publiczną (no chyba że ktoś nam zaoferuje
podwiezienie).
Chodząc po górach nie lubimy się za bardzo przemęczać, ale założone cele
osiągamy.

Pozdrowienia

Basia
Franz
2007-11-13 14:26:31 UTC
Permalink
Użytkownik "Basia Z."
Hmm, tak powoli bardzo wstępnie myślimy nad wyjazdem latem w przyszłym roku -
na pewno do Rumunii, w jakieś góry gdzie jeszcze nie byliśmy (do dyskusji),
termin - raczej sierpień, długość pobytu (preferowana dla mnie) co najmniej 10
dni roboczych.
Ja bym z dużą frajdą pojechał tam latem, zwłaszcza po tej mojej tegorocznej
zamglonej jesieni. Problemem jest tylko krótki czas trwania tej pory roku. ;) A
tyle musi się w niej zmieścić. Oprócz dłuższego wakacyjnego wyjazdu, na pewno
będą Alpy, we wrześniu Dolomity, no i... po lecie.
Dla mnie wyjazd dwutygodniowy jest optymalny.
Na razie wstępnie zainteresowane są 4 kobiety (wszystkie z SKPG).
Bardzo chętnie przyjmiemy "na stan" jakichś fajnych mężczyzn (tylko proszę
się za bardzo nie pchać ;-) ).
Ja! Ja!! I ja!!! ;)
Chodząc po górach nie lubimy się za bardzo przemęczać, ale założone cele
osiągamy.
Też nie lubię się przemęczać. Kwestia, co kogo męczy. Mnie nie męczy górska
wędrówka po kilkanaście godzin dziennie, natomiast ciężki wór na plecach -
owszem. ;)
--
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl - Alpy,Dolomity,Karpaty,Bałkany ale i coś z dalekiego
świata...
http://wfs.cba.pl - góry, góry...
Loading...